mam mieszane odczucia co do tego filmiku. Tzn my, jak tu wszystkie siedzimy na pewno kibicujemy, dobrze życzymy, jedynym efektem są pozytywne myśli wobec Lavendowej itd. ale wrzucanie takiego filmiku w trakcie leczenia jest moim zdaniem co najmniej wątpliwie rozsądne. serio Sylwia jest od wczoraj w internecie i nie wie co się będzie działo? większość ludzi na pewno zareaguje pozytywnie, ale niewielki odsetek internetowych karyn na sto pro da jej poplić ostro. presja, pytania, dobre rady, opowieści dziwnej treści. U Arleny to wygląda zupełnie inaczej nie tylko dlatego, że jej się ''prawie udało''. Widać że ją to rusza, ale na poziomie emocji wobec sytuacji (kogo by nie ruszało), bo wobec ludzi to twarda babka, która umie stawiać granice. Sylwia jest ewidetnie przestraszona, sama mówi o nerwach, na nerwicę chorowała dużo wcześniej. Łatwy obiekt i ze względu na sytuację, i ze względu na uwarunkowania.
Filmik Arleny przemawia do mnie dużo bardziej z kilku przyczyn. Nie pozwala sobie zaglądać do macicy, mówi o towarzyszących problemach, potencjalnych przyczynach niepłodności, mówi o ''parze starającej się o dziecko'', a nie tylko o sobie, ale nie rozwleka medycznych szczegółów swojej sytuacji i nie opowiada o cudownym partnerze. nie żebym miała coś przeciwko przekazowi Lewendowej, ale znowu -mówiąc o tym aż tak prywatnie rozluźnia granice.
Po filmiku Lavendowej obiecuję sobie, że nie będę więcej kpić z durności postów Dąbrowskiej i spółki. Bo o ile w jej sytuacji to oczywiście jeszcze durniejsze niż zwykle to przy takich problemach oceniać czujeś zachowanie to jak oceniać rodzinę szukającą bliskiej osoby, że zgłosiła się do jasnowidza...