Można samemu oberwac, owszem.
Z drugiej strony chyba już wiesz, że dawanie kasy zebrakom ( a w tym zebrajacym) dzieciom to nie pomoc, tylko często wspieranie kryminalnego procederu.
Działalność charytatywna/społeczna
Re: Działalność charytatywna/społeczna
już wtedy wiedziałam, ale czasami trudno jest oprzeć się własnej głupocie.
'Niech pożywienie będzie lekarstwem, a lekarstwo pożywieniem.' Hipokrates
Re: Działalność charytatywna/społeczna
[quote="peppa"]
zobacz cytowaną wiadomość
Hej, fajnie że taki temat powstał. W ogolniaku lata temu pracowałam w domu dziecka. Teraz pracuje w domu starców, są też osoby niepełnosprawne. Nie obwieszcza się z tym za bardzo, bo ludzie myślą o tym tylko jak o podcieraniu czyjejś pupy, a robi się o wiele więcej.
Ze mną jest podobnie, ale chociaż długo nie mogłam się na to zdobyć, to jednak w końcu, postanowiłam opowiedzieć o swojej pracy w wolontariacie.
Zespół wolontariuszy niemedycznych, do którego należę, opiekuje się samotnymi ludźmi w ostatnim stadium choroby nowotworowej. Najpierw posługa odbywa się w mieszkaniu podopiecznego - pomagamy w codziennych czynnościach, ale kiedy choroba postępuje i zakres opieki przekracza już możliwości wolontariuszy, podopieczni są kierowani na oddział opieki paliatywnej jednego ze szpitali. Wolontariusze towarzyszą podopiecznym do końca, odwiedzając ich w szpitalu, dodając otuchy, rozmawiając. Podopieczni często czują potrzebę opowiadania o swoim życiu,o tym co się im udało i nie udało, czego żałują i czasami w ich oczach pojawiają się łzy.
Nie zawsze łatwo jest zebrać się na taką wizytę, ale myśl, że tam na sali, pośród innych, otoczonych rodzinami pacjentów, leży samotny człowiek, który może liczyć tylko na nas, każe odłożyć na bok własne sprawy.
Najtrudniejszy jest moment, kiedy wolontariusz, nie powiadomiony wcześniej o odejściu podopiecznego, pojawia się w szpitalu i zastaje puste, świeżo zaścielone łóżko, albo nowego już pacjenta w tym łóżku.
To już mój ostatni post na tym forum, bo urlop się skończył i obowiązki czekają, ale było tu na forum, mimo wszystko, ciekawe doświadczenie.
zobacz cytowaną wiadomość
Hej, fajnie że taki temat powstał. W ogolniaku lata temu pracowałam w domu dziecka. Teraz pracuje w domu starców, są też osoby niepełnosprawne. Nie obwieszcza się z tym za bardzo, bo ludzie myślą o tym tylko jak o podcieraniu czyjejś pupy, a robi się o wiele więcej.
Ze mną jest podobnie, ale chociaż długo nie mogłam się na to zdobyć, to jednak w końcu, postanowiłam opowiedzieć o swojej pracy w wolontariacie.
Zespół wolontariuszy niemedycznych, do którego należę, opiekuje się samotnymi ludźmi w ostatnim stadium choroby nowotworowej. Najpierw posługa odbywa się w mieszkaniu podopiecznego - pomagamy w codziennych czynnościach, ale kiedy choroba postępuje i zakres opieki przekracza już możliwości wolontariuszy, podopieczni są kierowani na oddział opieki paliatywnej jednego ze szpitali. Wolontariusze towarzyszą podopiecznym do końca, odwiedzając ich w szpitalu, dodając otuchy, rozmawiając. Podopieczni często czują potrzebę opowiadania o swoim życiu,o tym co się im udało i nie udało, czego żałują i czasami w ich oczach pojawiają się łzy.
Nie zawsze łatwo jest zebrać się na taką wizytę, ale myśl, że tam na sali, pośród innych, otoczonych rodzinami pacjentów, leży samotny człowiek, który może liczyć tylko na nas, każe odłożyć na bok własne sprawy.
Najtrudniejszy jest moment, kiedy wolontariusz, nie powiadomiony wcześniej o odejściu podopiecznego, pojawia się w szpitalu i zastaje puste, świeżo zaścielone łóżko, albo nowego już pacjenta w tym łóżku.
To już mój ostatni post na tym forum, bo urlop się skończył i obowiązki czekają, ale było tu na forum, mimo wszystko, ciekawe doświadczenie.
'Niech pożywienie będzie lekarstwem, a lekarstwo pożywieniem.' Hipokrates
Wróć do „Zagłębie Dobrych Emocji”
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość